Strona główna

Sklepy: co jest tanie w Szwajcarii.

Znam ludzi, którzy przy okazji wizyty w Szwajcarii rzucają się w wir zakupów. Nie są to bynajmniej milionerzy.

Jak to możliwe skoro mówimy o jednym z najdroższych krajów świata. Kraju, gdzie trzy tysiące franków (ok. 8,5 tys. złotych) miesięcznie jest uznawane za minimum socjalne dla małej rodziny.
Otóż mimo, iż bieżące wydatki są olbrzymie, to jednak wiele produktów jest w podobnych cenach co w Polsce. Ich jakość jest nieporównanie lepsza.

Po przyjeździe z Polski, przede wszystkim będziecie zaskoczeni cenami żywności. Ponoć Szwajcaria i Japonia to dwa kraje, gdzie produkty spożywcze osiągają najbardziej zawrotne ceny.
37 franków (104 zł) za kilogram cielęciny, czy 15 franków (42 zł) za kilogram parówek to może wpędzić człowieka w wegetarianizm.
Nabiał również jest drogi. Już nie aż tak jak mięso, ale też wygląda to poważnie. Najtańszy jogurt to 60 rapenów (1,70 złotego), a litr mleka 1,5 franka (4,20 zł). Kilogramowy chleb 2,80 CHF (7,80 zł). Zatem amatorzy udanych zakupów z pewnością nie przyjeżdżają w Alpy, aby uzupełnić zapasy w swoich turystycznych lodówkach.

Ubrania, obuwie, sprzęt sportowy i elektronika mogą być kuszące. Szczególnie jeśli nie jesteście wyznawcami zasady kupowania produktów wprowadzonych na rynek w ostatnim miesiącu. Wyprzedaże posezonowe mają wymieść ze sklepów produkty, które już tylko zagracają półki. Mimo, iż jeszcze przed kwartałem lub dwoma były to nowości, to teraz są przecenione. W czasie wyprzedaży ruch w sklepach jest nasilony. Jest wielu chętnych na dobre i tanie produkty. Zdarza się kupić niezłe ubrania za jedną czwartą ceny. Tym sposobem odwiedzający nas znajomi zaopatrzyli się w spodnie narciarskie po niespełna 20 franków (56 złotych). Takie okazje są raczej wyjątkiem niż normą. Zwykle tuż po nowym roku zaczyna się obniżanie o 20-30%. W lutym część oferty jest za 50%. No i pod koniec wyprzedaży, gdy pozostaje po kilka egzemplarzy z każdej serii, "wypycha" się towar za jedną czwartą wartości. Ten sam scenariusz powtarza się latem w lipcu i sierpniu. Rzeczywiście wyprzedaże są rajem dla poszukujących nowych ubrań i butów.
Sprzęt sportowy ma nieco inną dynamikę wyprzedaży. Popularne modele nart czy butów narciarskich nie spadają tak szybko do dolnych rewirów cenowych. W mniejszych sklepach sportowych widać spore przeceny drogiego sprzętu zimowego. Lecz najpopularniejsze modele tracą zwykle tylko 20-30% wartości. Mimo to jest to różnica wystarczająca, aby wyprzedać narty, które zamiast 450 franków kosztują 300-350 franków. Więcej szczęścia można mieć w dużych supermarketach, które postanowią szybko wyprzedać wszystkie narty i dadzą w lutym 50% obniżki na wszystkie modele. Taka promocja trwa jednak krótko i gwałtownie. Błogosławieni, którzy znajdą się wtedy we właściwym czasie we właściwym miejscu. Za to częściej widziałem wyprzedaże butów narciarskich po 50%. Zarówno po sezonie, jak i przed kolejnym sezonem (październik, listopad).
Promocje i wyprzedaże sprzętu elektronicznego są dla mnie zagadką, której nie rozwikłałem. Wyczuwam, że oferty okazyjnego zakupu są związane z wejściem na rynek nowych modeli. Ale nie znam reguły w jakim miesiącu i w jakim stopniu poszczególne sektory rynku elektronicznego są obniżane. Lubuję się w oglądaniu elektroniki. Widzę czasem bardzo okazyjne ceny, ale niewiele mogę doradzić w kwestii sezonowości obniżek.

W tym miejscu warto poświęcić kilka zdań sprawie zakupów wolnocłowych. Robiąc tutaj zakupy nie warto sobie zaprzątać głowy formularzami zwrotu VAT. Wynika to z czystej arytmetyki. W Szwajcarii VAT na większość produktów to 7,6%. W przypadku zakupu o wartości 4000 złotych mamy szansę odzyskać około 250 złotych. W praktyce, po potrąceniu opłat administracyjnych jest to sporo mniej. Koniec końców może się okazać, że cała sprawa kosztowała nas więcej zachodu niż było to warte.
Jednak nęcąco brzmi pomysł zakupów w sklepach wolnocłowych na lotniskach. Tam przecież ceny nie zawierają podatku. Tutaj faktycznie można się pokusić o zakup alkoholu lub papierosów. W "nie-lotniskowej" cenie tych produktów ukryte są spore podatki. Korzyść może być wyraźna. Natomiast artykuły elektroniczne są na lotnisku z reguły droższe niż "w mieście".

Opisując handlowy aspekt Szwajcarii nie ograniczajmy się do absurdalnych cen żywności, wyprzedaży ubrań czy niskiego VAT-u. Spójrzmy na Szwajcarskie sklepy oczami polskiego turysty, który chce tu przetrwać kilkanaście dni. W jakich sklepach ma się zaopatrywać? Co warto kupić? Jaką walutą płacić? Co z polskimi kartami kredytowymi?

Codzienne zakupy warto robić w supermarkecie Migros lub Coop. Obydwie sieci mają sklepy w każdej większej wiosce. Migros jest nieco tańszy, lecz jest to konsekwencją sprzedaży wielu produktów pod ich własnym znakiem towarowym. W praktyce oznacza to, że nie znajdziecie w Migrosie produktów znanych Wam międzynarodowych korporacji. Jeśli pewniej poczujecie się w sklepie, gdzie sporo marek jest takich samych jak na polskim rynku, to idźcie do sklepu Coop.

Zawartość Waszego koszyka będzie uzależniona od tego gdzie nocujecie. Jeśli śpicie na kempingu i sami przygotowujecie wszystkie posiłki to macie duże pole do popisu. Robiąc zakupy nie zapominajcie o serach. Mają one swoją konkretną cenę, ale duży wybór gatunków uatrakcyjni Waszą urlopową kuchnię. Kupując warzywa i mięso bądźcie czujni na różnice w cenach podobnych produktów. Część produkcji odbywa się ekologicznie (etykietki "Bio" lub "Eco"). Bardzo wyraźnie podwyższa to cenę. Warto też wiedzieć, że czasem tańsze są produkty importowane. Na przykład jajka niemieckie są zwykle sporo tańsze od szwajcarskich.
Być może jednak mieszkacie w hotelu, żywicie się w restauracji, a do supermarketu trafiliście po specjały na drogę. Wtedy znajdziecie w sklepie zapakowane kanapki i niezastąpione słodycze.

Najpewniejszym sposobem płatności w szwajcarskich wioskach jest gotówka. Jeśli jednak zdecydujecie się zmierzyć z plastikiem wydanym przez polskie banki to bądźcie cierpliwi i wyrozumiali. W niektórych sklepach możecie usłyszeć, że honorują wyłącznie karty debetowe (EC/Maestro). Czasem mają terminale wyłącznie na karty wydane w Szwajcarii. Zaś gdy już znajdziecie sklep, gdzie możecie użyć nawet Waszej tłoczonej karty Visa lub MasterCard to bądźcie przygotowani na prośbę wstukania PIN-kodu. Generalnie w miastach bywa nieco lepiej z akceptowaniem zagranicznych kart kredytowych niż na prowincji.
Jeśli nie macie przy sobie franków szwajcarskich możecie użyć euro. W bardzo wielu miejscach sprzedawcy akceptują euro. Resztę wydadzą Wam we frankach.

Inne rozdziały:

Szwajcarzy i języki: jak dogadać się w Szwajcarii.

Samochodem po Szwajcarii: co warto wiedzieć, aby przetwać i nie płacić mandatów.

Kolej i autobusy.

Leczenie. Kto nas wyleczy, gdy zachorujemy. 

Szwajcaria On-line: odnośniki (linki) do wielu szwajcarskich stron www.

 

Powrót na stronę główną przewodnika po Szwajcarii

 



 


FastCounter by bCentral