Czy leci z nami pilot? Sztuczna inteligencja bardzo nam pomaga a nawet za…

Komuś ze znajomych zablokowano konto w mediach społecznościowych z powodu błędnego posądzenia o treści zakazane.

Przed tygodniem mój felieton nie dotarł do 360 osób z powodu blokady na serwerach, a wyjaśniono mi że to mogło być z powodu zawartości, nazwy, adresu, IP lub niewłaściwych linków.

 

Komputer mnie bije?!

Za powyższymi sytuacjami stoi sztuczna inteligencja. Systemy komunikacji zostały tak skonfigurowane, by zapewnić maksymalne bezpieczeństwo. Inteligentne algorytmy analizują treści, decydują i natychmiast wdrażają w życie swoje decyzje.

O godzinie 7:24 w niedzielę 21 maja 2023 na skrzynkę mailową na Wirtualnej Polsce u Pani Doroty próbował przebić się mail od Bernarda Frugi. System uznał, że mail od Frugi nie jest bezpieczny i natychmiast zablokował jego dostarczenie. To samo uczynił z kilkuset innymi odbiorcami, bo mieli dostać tą samą treść.

 

Pani Dorota nie miała pojęcia, że cokolwiek takiego działo się w niedzielny poranek. Później, gdy bezskutecznie szukała w skrzynce mailowej felietonu, bo chciała go przeczytać przy porannej kawie, to pomyślała że pewno Bernard tym razem nic nie napisał. Jak się spotkają na jakimś evencie biznesowym to może o tym zagadnie. W sumie nic wielkiego się nie stało.

 

Zmywarka żyje własny życiem

Powyższy przykład jest stosunkowo niegroźny. Więcej kłopotu powoduje blokowanie w podobny sposób transakcji bankowych czy kont internetowych służących do wykonywania pracy.

 

Piszę o tym by zwrócić Twoją uwagę na zjawisko, które w najbliższym czasie może przybrać na sile. Być może Twój SMS nie dotrze do osoby, z którą chciałeś się pilnie skontaktować. Może nie uda Ci się złożyć zamówienia w sklepie, w którym zwykle kupujesz online. Być może nie będziesz w stanie zmienić w aplikacji ustawienia temperatury na piecu w domowej kotłowni. Być może aplikacja do obsługi zmywarki w Twojej kuchni uzna, że nie masz prawa dostępu.

Nie chcę iść dalej w wymyślaniu coraz istotniejszych dla naszego funkcjonowania obszarów, by nie wpędzić Cię w paranoję.

 

Medycyna i lotnistwo?

Przypuszczam, że systemy bardzo ważne dla naszego bezpieczeństwa szybciej poradzą sobie z problemami i może nawet nie odczujemy pomyłek sztucznej inteligencji. Decyzje w obszarze systemów medycznych lub transportu lotniczego najpewniej będą dużo ostrożniej przekazywane sztucznej inteligencji niż w serwerowni darmowych kont mailowych.

 

Co się dzieje? Dlaczego mamy takie problemy? 

W mojej ocenie jest to nieunikniony efekt uboczny wdrażania niezwykle mocnej technologii. Mamy dowody na to, że sztuczna inteligencja świetnie poradzi sobie z licznymi działaniami zastępując człowieka. Moje umiejętności projektowania okładek do filmów na YouTube, wymyślania słów kluczowych do publikacji online czy tytułów tekstów to poziom przedszkola w porównaniu z tym co potrafi zrobić system oparty o sztuczną inteligencję.

 

Jednak, gdzie drwa rąbią tam drzazgi lecą. Inaczej mówiąc, fascynacja nowymi możliwościami sztucznej inteligencji tak zawładnęła wieloma głowami i portfelami, że widzę to jak nieunikniony kierunek. Systemy sztucznej inteligencji wdrażane do coraz to nowych obszarów naszego życia będą powodować przejściowe problemy. Po kilku tygodniach lub miesiącach problemy będą znikać, bo administratorzy poprawią konfigurację a sztuczna inteligencje uczy się na swoich pomyłkach. Potem pewno problemy pojawią się na innym poziomie, gdy już nie będzie ludzkich administratorów. Mam nadzieję, że tamtej fazy jeszcze daleko.

 

Co to praktycznie oznacza dla Ciebie i dla mnie?

Myślę, że warto przypomnieć sobie o alternatywnych rozwiązaniach, gdzie sztuczna inteligencja nie rządzi. Jeśli ktoś dziwnie nie odpowiada na Twojego SMSa to zadzwoń do niego.

Jeśli setki ludzi nie dostają mojego felietonu to wracam do publikowania ich także na stronieby Czytelnik szukając w niedzielny poranek nowego artykułu nie był skazany na maile. Jeśli aplikacja Twojego urządzenia AGD nie działa to sięgnij do instrukcję obsługi i ręczne sterowanie na urządzeniu.

 

Pogodnie pozdrawiam,

Bernard

 

 

====PONIŻEJ PRZESYŁAM KOPIĘ FELIETONU SPRZED TYGODNIA BO OKOŁO 400 Z WAS NIE DOSTAŁO TEGO TEKSTU Z POWODU ODRZUCENIA PRZEZ SERWERY====

 

 

Dzień dobry

 

„Jak w książce >>Dzikie serce<<  Eldredge’a. Tęsknoty męskiej duszy. Ja się duszę i coś zmienić muszę. Zwłaszcza że też 53…”

 

Powyższe zdanie napisał widz pod nagraniem mojej biwakowej transmisji na youtube. Coś w tym jest! Znam książkę „Dzikie serce”.

Eldredge przekonuje w niej, że facet musi udać się w góry duszy, na pustynię i w niezbadane rejony, by odzyskać swoje serce.

 

Ruszyć w długą

Niedawno rozmawiałem ze znajomym, który miał w zwyczaju brać plecak i wędrować przed siebie. Zdarzało mu się, że był zaczepiany przez ludzi, dla których był uosobieniem ich niespełnionych pragnień. Ktoś mu wyznał, że czuje się jak przykuty do codziennego, stabilnego życia i marzy by też „ruszyć w długą”.

 

Nie wiem czy to sprawa męska czy ludzka. Dzisiaj mówić, że coś jest sprawą męską wydaje się na wstępie podejrzane. Nie jestem specjalistą od płci i tożsamości płciowej, więc pozostanę przy swoim osobistym doświadczeniu. Dla jednego będzie to doświadczenie męskie, dla innej ludzkie.

 

Wody w bród

W czwartek po pracy ruszyłem rowerem z Wolbromia. To był chłodny, deszczowy dzień. Miałem pomysł na pstrąga na kolację w Ojcowie. W zasadzie nie miałem żadnego planu i zdawałem się na to co wieczór przyniesie. Pstrąg był jedną z opcji podpowiedzianą przez znajomego. Kilka kilometrów przed Ojcowem szlak przecinał   Prądnik. Rzeka niewielka, a przede mną był bród z betonowych płyt. Deszcz podniósł poziom wody, strumień okazał się mocny.  Po wjechaniu rowerem przewróciłem się i byłem w skąpany w Prądniku. 

Nic poważnego się nie stało, ekwipunek był w wodoszczelnych sakwach, a prędkość niewielka więc bez urazów.

Pamiętam myśl, która przeleciała mi przez głowę w ułamku sekundy, gdy już wpadałem do wody. To była emocja totalnego zaskoczenia, takiej wręcz fascynacji tym że dzieje się coś nieprzewidzianego i nieoczekiwanego.

Ani mnie to nie przestraszyło, ani nie zezłościło, ani nie zasmuciło. Tylko takie zaintrygowanie tym, że to się stało. Chyba coś jest na rzeczy z tym „Dzikim sercem”.

 

Niemiecki turysta

Przemoczone buty zmieniłem na sandały i stylowo założyłem pod nie skarpety. Niemieccy turyści widzieliby we mnie swego towarzysza (pozwalam sobie na żart, bo na świecie napotkani ludzie ze skarpetami w sandałach niemal zawsze okazywali się Niemcami). Suchością stóp długo się nie nacieszyłem, bo od Ojcowa wdrapywałem się drogą Zamkową w stronę Maszyc. Szlak był tak mokry i śliski, że rower tracił przyczepność. Koniec końców pchałem go pod górę włażąc w kałuże.

 

Budyń zamiast pstrąga

Na googlach poszukałem pola biwakowego i dotarłem tam zmarznięty, ale szczęśliwy z właśnie pokonanych wyzwań. Ogrzałem nogi w puchowym śpiworze i przed dwudziestą odpaliłem transmisję dla mojej gadżeciarskiej społeczności na YouTube. Zamiast pstrąga w Ojcowie miałem budyń na kempingu i też z tego byłem zadowolony.

 

Infekcje i balsamy

Dzisiaj jest niedziela. Jestem pełen sił i energii. Dobrze się czuję. Dlaczego o tym piszę? Bo w ubiegłym tygodniu ktoś wyraził obawę, że wycieczki w deszczowe i zimnie dni są nieprzyjemne i potem łapie się infekcje. U mnie ani nie wystąpiła nieprzyjemność ani infekcja.

 

Każdy z nas jest nieco inaczej skonstruowany i mój styl życia z pewnością nie jest uniwersalny. Aczkolwiek autor słów „ja się duszę i coś zmienić muszę” mógłby dać sobie szansę na jeden czy dwa dni samotnej wycieczki bez szczegółowego planu i celu. Być może to byłoby dla niego balsamem.

 

Jakie są Twoje refleksje i doświadczenia w tym temacie? Na ile widzisz u siebie lub u innych jakieś pragnienia „dzikości serca”?

 

Pogodnie pozdrawiam,

Bernard

Top