Między Przemyślem a Bachmutem

Dzień dobry,
Zdrowia życzę, bo zdrowie jest najważniejsze! – na takie winszowanie jakiś ksiądz narzekał wskazując, że są wartości istotniejsze od zdrowia.

Proza bólu

Dzień przed Wigilią zadzwoniłem do znajomego, by podziękować za to i owo, a on mi mówi, że całą rodziną leżą w łóżku bo zmorzyła ich grypa. Życzyłem mu przede wszystkim zdrowia.

Gdy chłop leży z gorączką 39 stopni to zamiast opowiadać mu o znaczeniu życia wiecznego, życzyłem mu zdrowia.

Myślę, że wspomniany ksiądz ma rację przypominając, że lepiej zainteresować się swoim długofalowym, wiecznym dobrostanem, niż chwilowym fizycznym świętym spokojem. Tylko, że w czasie ataku bólu i choroby naturalnie skupiamy się na zwalczeniu choroby i to co pilne przejmuje władzę nad tym co fundamentalnie ważne.

Układ Otwarty

Dlaczego o tym piszę? Bo na jutjubowym kanale Układ Otwarty obejrzałem rozmowę Igora Janke z polskim medykiem wojskowym Damianem Dudą służącym w okolicach Bachmutu (tutaj jest LINK).

 

Od lutego staram się zachować pogodę ducha, mimo trwającej wojny. Robię to na co mam wpływ, staram się pogodzić z tym na co wpływu nie mam i modlę się o mądrość by odróżniać jedne sytuacje od drugich.

Chodzi o mój dom

Mieszkam i pracuję w zacisznym, ogrzanym i podłączonym do wszelkich możliwych mediów domu w Nadarzynie. Jeden dzień jazdy ode mnie jest linia frontu, gdzie Pan Damian i jego koledzy służą w zimnie, błocie, bez prądu i przy ciągłym zagrożeniu.

Ukraińcy trzymają tam linię frontu, która w moim rozumieniu sytuacji jest frontem naszej wojny. Myślę, że gdyby rosyjskich sił tam nie związano, to przyszliby po nas, po naszą ziemię i nasze domy.

Może inaczej to widzisz i być może masz większy ode mnie dystans do tego co dzieje się na Ukrainie. Nie roszczę sobie prawa do obiektywnej prawdy, a jedynie dzielę się moim rozumieniem sytuacji.

Betania w Przemyślu

Igor Janke i Damian Duda proszą o pomoc finansową, by starczyło środków na to co się dzieje. Wpłaciłem 300 złotych na wsparcie medyków na froncie. Zaś kilka dni wcześniej napisał do mnie znajomy, prosząc bym zachęcił osoby z mojego kręgu do zrzutki na prace wykończeniowe hospicjum w Przemyślu (tutaj jest LINK). Od 2019 roku wspieram jego dzieło i z każdego sprzedanego egzemplarza książki „Skuteczny manager” odkładam 3 złote na hospicjum. Jeśli mieszkańcy Przemyśla i okolic także wspierają to dzieło swoimi darowiznami to pewno uda się ukończyć dzieło, które ma służyć tamtej społeczności lokalnej.

Dla osób niezwiązanych z Przemyślem przed lutym mogła to być okazja do zrobienia czegoś dobrego i przy okazji wsparcia dzieła w ubogim zakątku Polski.

Moje buty na Ukrainie

Jednak teraz nie potrafię wykrzesać z siebie zaangażowania w ogólnopolskie wspieranie przemyskiego hospicjum, gdy moje buty zimowe pojechały na Ukrainę.

Przypuszczalnie wojna się za jakiś czas skończy, a nasi ludzie wrócą z frontu do swoich rodzin. Wtedy nie będzie zrzutek na wojennych medyków, ani kupowania dronów dla żołnierzy siedzących w okopach. Dobra wola i chęć pomocy tych, którym lepiej się wiedzie, pójdzie wtedy pewno w lokalne dzieła, takie jak hospicjum w Przemyślu.

Niech Bóg ma Was w opiece

Na początku felietonu napisałem, że skupienie na doraźnych sprawach kosztem długofalowych to kiepska taktyka. W bożonarodzeniowym rozrachunku to nie zdrowie jest najważniejsze tylko życie wieczne.

W cywilizacyjnym rozrachunku przyszłości naszego kraju to opieka nad starymi i cierpiącymi będzie ważniejsza niż donieckie błota.

Tylko, że tak jak choremu przyjacielowi życzyłem przede wszystkim zdrowia, tak moje myśli są dzisiaj przy facetach narażających życie między Bachmutem a Sołedarem.

Zamiast życzyć Tobie i sobie „Wesołych Świąt” proszę Cię o chwilę modlitwy lub wysłanie ciepłych myśli tym co Święta spędzają na wojnie.

Pogodnie pozdrawiam,

Bernard Fruga

Top